Wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam o tym dwudniowym festiwalu rowerowym! Trafiliśmy na niego przypadkiem, spacerując dzisiaj po mieście i podążając w kierunku "dwóch wież", czyli naszego ulubionego pod względem architektury kościoła Volkskirche, obok którego jest piękny park. Z kocykiem i piwkami w plecaku mieliśmy zamiar rozłożyć się na trawie i tak leniwie spędzić to piękne niedzielne popołudnie. Niestety nie udało się. Natknęliśmy się na imprezę pod Ratuszem i już tam zostaliśmy :)
foto: http://www.redbull.com/at/de/bike/stories/1331716417574/vienna-air-king-2015-mtb-qualifikation-red-bull
Jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji i tak szerokiego podejścia do tematyki rowerowej. Ale nie ma się co dziwić, w końcu Argus Bike Festival w Wiedniu to największa tego typu impreza w Europie. Jest organizowany od 10 lat i w tym roku o główną nagrodę w wysokości 12.000 Euro walczyło 50 światowej sławy "Dirt-Rider'ów" z 18 krajów. (Jak oni się nazywają po Polsku?!) Mimo późnej pory zdołaliśmy jeszcze obejrzeć kilka ewolucji rowerowych w powietrzu, ale to wcale nie był koniec atrakcji.
foto: http://www.bikefestival.at/programm/
Można było skorzystać z porad profesjonalistów dotyczących zakupu odpowiedniego roweru, przetestować wybrany model no i oczywiście kupić go w promocyjnej cenie. Strzałem w dziesiątkę były liczne stoiska z informatorami i książeczkami zawierającymi wiele ciekawych tras rowerowych nie tylko na terenie Austrii ale też na przykład Słowacji. Naturalnie dla głodnych i spragnionych przygotowano ofertę gastronomiczną - hot-dogi, langosze, frytki, kotlety i napoje.
Pomyślano też o smakoszach kawy:
Nie zabrakło materiałów reklamowych firmy Nivea i Taxi:
Można było posłuchać profesjonalnych DJ'ów i zagrać przy tym w piłkarzyki :)
I coś dla odważnych dzieci - możliwość przejażdżki rowerem crossowym po mini parcours:
Najbardziej podobały mi się zabytkowe i niezwykłe rowery oraz to, że można było sobie na nich pojeździć, a raczej SPRÓBOWAĆ pojeździć:
Atrakcją były też bambusowe rowery i nietypowy Volkswagen jako reklama wyścigu kolarskiego, planowanego na 3go maja 2015:
Taka to oto nasza dzisiejsza nieplanowana przygoda... Festiwal rowerowy trwał dwa dni i zawierał o wiele więcej atrakcji niż dzisiaj widzieliśmy, ale i tak jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co zobaczyliśmy :)
na bicykla byśmy wsiedli, a co tam!
OdpowiedzUsuńDo odważnych świat należy! :)
UsuńNIe ma to jak odkrycie ważnego wydarzenia przez przypadek :) Różowy camper skradł moje serce, ale nie mów o tym nikomu... ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam podobnego (ale nie różowego) u Ciebie na blogu :) Coś w nich jest :)
Usuń