Czas na kolejną pozamiejską wycieczkę. Tym razem oddaliliśmy się 90 km. od Wiednia, aż do podnóża Alp, które otwiera góra Schneeberg (2076 m. n. p. m.).
Pogoda była piękna, wręcz wymarzona, nic nie zapowiadało zmian. Ale jak to w górach bywa, aura spłatała nam figla :) Na dole było pięknie, słonecznie, ciepło, natomiast na górze zimno, śnieżnie, nieprzyjemnie i nawet zaczęła się burza, co zmusiło nas do drogi powrotnej kolejką Salamanderbahn. Ze względu na chmury zdjęcia ze szczytu nie są niestety najlepsze, a wręcz bardzo ponure, ale cóż, na to nie miałam niestety wpływu. Najlepsze jest to, że jak tylko znaleźliśmy się na dole i spojrzeliśmy na szczyt, chmury w cudowny sposób się rozeszły i zaświeciło słońce. Takie to szczęście nam dopisało... :)
Zaparkowaliśmy auto w miejscowości Puchberg am Schneeberg (dostępnych jest kilka, dobrze oznaczonych, bezpłatnych parkingów) i ruszyliśmy zdobywać naszą górę :) To fajna opcja wycieczki również dla rodzin z dziećmi. Naprzeciwko tego jeziorka jest plac zabaw dla dzieci, a dookoła pełno ławeczek. W pobliżu jest też supermarket Billa, więc można się zaopatrzyć w niezbędne pożywienie czy wodę w dobrej cenie. Na górę można wyjechać i wrócić kolejką Salamander. Można również kupić bilet tylko w jedną stronę a w drugą przejść na nogach. Podróż kolejką jest dość długa, pnie się aż 1200 metrów w górę i trwa 40 minut. To również droga opcja. Przejazd w obie strony kosztuje 36 Euro od osoby. A w jedną stronę trzeba zapłacić 26,10 Euro.
![]() |
www.schneeberg.at |
Udało mi się uchwycić ptaszysko!
Lubię kosodrzewinę, zdjęcie obowiązkowe :)
Zawsze się zastanawiałam jak to możliwe, że na takiej skale rosną drzewa. Karłowate, ale jednak drzewa. Nie wiem do teraz.
Chwila odpoczynku, nasycenie się widokami i ruszamy dalej.
Największym szokiem był dla mnie widok pewnego konia. Nie byłam pewna czy może wzrok płata mi figle, czy rzeczywiście widziałam tam zebrę? A że mój mąż jej nie zauważył, to postanowiliśmy zawrócić i przejechać jeszcze raz - sprawdzić, czy oczy mnie nie mylą. Zrobiłam zdjęcie. Chyba jednak wszystko ze mną ok. Mam nadzieję że Wy też widzicie tutaj zebrę :)
Właśnie świetne te zdjęcia gór - chmury dodały klimatu :) Co za widoki! No ale zebra najlepsza ;)
OdpowiedzUsuńHaha, a myślałam, że ptaszysko Cię urzecze :)
UsuńPiękne widoki, szczególnie te ze szczytu!
OdpowiedzUsuńZebry na końcu też się nie spodziewałam ;)
Niespodzianki są fajne! :)
UsuńUwielbiam te zmiany pogody w górach - dokładnie tak jak u Was, na dole pięknie a na szczycie chmury. Nie wiadomo czego sie spodziewać, trzeba byc elastycznym i przygotowanym na wszystkie scenariusze - dokładnie tak jak naturalnie, w przyrodzie :))
OdpowiedzUsuńO tak, gorzej, jak się nie jest przygotowanym na wszelkie scenariusze :) Ale cóż, w życiu też nie zawsze można wszystko przewidzieć :)
UsuńZebra? jaka zebra? gdzie?
OdpowiedzUsuń:)
Dałam się nabrać:)
Wyobrażam sobie i Twoje zaskoczenie na koniec dnia tak pełnego wrażeń:)
hahaha :) No, ni w pięć ni w dziesięć. Góry, panorama, a tu nagle zebra... :)
UsuńJa też byłam w Puchbergu, ale zimą... Niestety na Schneeberg nie udało mi się nigdy wejść chociaż tyle razy się wybieraliśmy! Wiedeńskie Alpy niby tak blisko, ale w ciągu tego roku w stolicy Austrii byliśmy tam może z 3 razy. A szkoda, bo góry bardzo fajne!
OdpowiedzUsuńOj, Wy i tak aktywnie spędzaliście czas, ciągle coś się u Ciebie na blogu działo :) My tam byliśmy pierwszy raz, ale wrócimy jeszcze z pewnością, albo wybierzemy się dalej :) Pozdrawiam!
Usuńcudowne kajobrazy urzekają nie samowicie, piękno przyrody
OdpowiedzUsuńzapraszam do obserwacji http://fantastic-brand.blogspo... odwdzięczam się tym samym
Witam urlopowo już!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, ciekawa wycieczka- aż dech zapiera:)
Pozdrawiam serdecznie na resztę letnich dni:)
jej, piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńŚnieżna Góra to rzeczywiście piękne miejsce, idealne na wypoczynek z dala od zgiełku miasta! Zgadzam się, że okolice są pełne uroku, a wędrówki po takich terenach to prawdziwa przyjemność. Widoki zapierają dech w piersiach, zwłaszcza wczesnym rankiem, kiedy wszystko jest skąpane w mgłach. Dla mnie to także świetna okazja, by naładować baterie i odetchnąć świeżym powietrzem. Czy podczas swojej wyprawy mieliście okazję spróbować jakiejś lokalnej kuchni? Jakie inne miejsca w okolicy poleciłbyś na weekendową wyprawę?
OdpowiedzUsuń