czwartek, 23 lipca 2015

Café Demel, Kohlmarkt 14

Tą starą (a może lepiej "z tradycjami") wiedeńską kawiarnię/cukiernię odkryłam w trakcie szukania informacji o torcie Sachera. Sacher pracował przez jakiś czas w cukierni Demel i to wtedy opracował ulepszoną recepturę ojca na tak popularny dzisiaj wiedeński tort. Długo trwał spór o prawa do oryginalnego przepisu czekoladowego tortu pomiędzy tą kawiarnią a hotelem Sacher. Ostatecznie wygrał hotel, a cukiernia musiała obejść się smakiem... Co prawda nie mogą szczycić się prawami autorskimi ani zachowaną oryginalną recepturą, ale i tak nie zaprzestali pieczenia tortów.

Historia cukierni sięga odległych czasów, a mianowicie 1786 roku i jest trochę zagmatwana. W 1857 wykupił ją od założyciela Christoph Demel i od niego wywodzi się jej nazwa. Było to dwa i pół wieku temu... szmat czasu. Obecnie wnętrza kawiarni są bardzo dystyngowane, ceny przystępne a i ciekawostek nie brakuje.


Zgodnie z tradycją, z którą dawniej w kawiarni pracowały dziewczęta ze szkoły klasztornej, po dziś dzień kelnerują tu tylko kobiety i to w biało-czarnych strojach. Sprawia to trochę przytłaczające wrażenie, ale taki już styl tego miejsca... staromodnie tu ale zarazem wyjątkowo.
Kawę podaje się na srebrnych tackach, zawsze z obowiązkową szklanką wody (kranówy, ale wprost z Alp).
Nasza Wiener Eiskaffe (wiedeńska kawa mrożona z lodami waniliowymi i bitą śmietaną) dla ochłody, z uwagi na panujące upały :) Nie pamiętam dokładnie, ale jedna kosztuje około 6 Euro, czyli standardowo.


Demel szczyci się szerokim asortymentem kawy, bo serwują nawet taką filtrowaną jeśli ktoś sobie zażyczy :) Mnie najbardziej zdziwiła ogromna szyba, za którą widać uwijających się jak w ukropie pracowników cukierni w trakcie pracy nad słodkościami i tortami. Byłam w szoku! A jednocześnie było mi głupio fotografować tych pracujących sobie "zwyczajnie" ludzi, bo przecież to nie wystawa... więc zdjęcia nie zrobiłam :( Ale koniecznie chciałabym je Wam pokazać, dlatego znalazłam na innym blogu takie oto trzy:

Pan przy pracy - idealne, równiutkie krążki... ech, jak sobie przypomnę mój tort Sachera... żal! :)


I cukiernicze specjały, które można sobie zamówić do kawy :)


Dodatkową "atrakcją" tego miejsca jest sklep. Urzekający, zobaczcie sami:




Po prostu czekoladki

Nie wiem co to za cudo, ale podobno kandyzowane fiołki... hmm, chyba czegoś nie zrozumiałam :)

Marmolada, czekoladki i migdały w czekoladzie

Kawa ziarnista i tort waflowy

Tort Demel z masą orzechową-czekoladową, w mlecznej polewie
Kawiarnia ma świetną lokalizację, znajduje się w centrum miasta, bardzo blisko pałacu Hofburg i całkiem niedaleko katedry Stephansdom. Dookoła jeżdżą dorożki a w sąsiedztwie pełno drogich sklepów. Fajne miejsce!

29 komentarzy:

  1. A jak u nich z gorącą czekoladą - różni się od tej z Jamy Michalika ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeech, te wspomnienia... Jama Michalika, to jedyne takie miejsce i jedyna taka gorąca czekolada... Od tego czasu mam uraz, ale kiedyś go pokonam i spróbuję gorącej czekolady w Wiedniu :)

      Usuń
  2. Troszkę bałbym się wejść do takiego miejsca, ale rzeczywiście przecudnej urody i pełen elegancji.... :) Dobrze, że napisałaś, że jest dla zwykłych śmiertelników - według mnie obowiązkowy punkt do zobaczenia w Wiedniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam wątpliwości co do tego lokalu, ale ciekawość zwyciężyła i okazało się, że słusznie :)

      Usuń
    2. Ja też zawsze mam opory żeby wejść do takiej cukierni. Boję się, że ceny zwalą mnie z nóg, a jak widać niesłusznie. W zasadzie zauważyłam, że w Wiedniu czy elegancki lokal czy knajpa na wzór klubu działkowicza, to ceny są zbliżone. Muszę się wybrać do Demel! Obecnie mam manię na lodziarnię Tichy, bo zauroczył mnie wystrój i obsługa ubrana w stroje z lat 50. Przy tym jest tam tak bezpretensjonalnie. W sensie, że nie trzeba się spinać :)

      Usuń
    3. Ooo, to koniecznie muszę odwiedzić Tichy :) wlasciwie Zannoni&Zannoni już mi spowszednialo, straszne tłumy tam są!
      Masz rację, ceny w kawiarniach są tu wszędzie zbliżone, aż trudno mi w to uwierzyć, bo w Polsce różnie bywało :)

      Usuń
    4. Jest przy Reumannplatz :). Mówi się, że to najlepsze lody w Wiedniu. Mi bardzo smakowały orzechowe. Jest jeszcze specjalność lodziarni Marilleneisknodel. Płaci się za wafelek i nakładają tyle smaków ile się zmieści :)

      Usuń
    5. Super! Kiedyś taką opinię słyszałam o Zannoni, ale jak widać nic nie trwa wiecznie... :) Na pewno spróbuję nowości, zwłaszcza, że lubię morele. Dziękuję za polecenie i informacje! :)

      Usuń
  3. Co za klimat w środku! Genialne miejsce. A skąd ta szklanka wody do kawy? Fajny zwyczaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kilka teorii na ten temat, tak naprawdę nikt nie potrafi wytłumaczyć skąd wzięła się ta tradycja. Według mnie najtrafniejsza i najbardziej prawdopodobna jest wersja, że po prostu wiedenczycy mają bardzo dobrą wodę źródlana w kranach i szczycą się tym serwując ją do każdej kawy (nawet w mc cafe) :)
      Inne teorie mowia o tym, że to bezpieczniejsze dla nerek i żołądka, albo że ma neutralizować smak kawy :) ciekawa jest też teoria, że szklanka wody ma zająć gościa na chwilę i umilić mu czas oczekiwania na kelnera :) chyba każdy tłumaczy sobie to na swój sposób :)

      Usuń
    2. Ja jeszcze słyszałem o teorii, że wodą należy oczyścić kupki smakowe, aby bardziej poczuć smak kawy, tak jak przy espresso... ale myślę, że każdy znajdzie teorię dla siebie - i to jest najfajniejsze! :)

      Co do wody, to rzeczywiście fajny zwyczaj, ale mam pytanie, wodę dostaje się zawsze w restauracji czy tylko do kawy?

      Usuń
    3. Tak, tak, to tez prawdopodobna teoria, wtedy wodę wypija się przed kawą :)
      Wodę w restauracji dostaje się raczej tylko do kawy i wina. Jak zamówiłam kiedyś czerwone, to kelner przyniósł mi do niego szklaneczke wody. Krystian zamówił piwo ale wody nie dostał :) widocznie piwo samo w sobie dobrze działa na nerki :P
      Ale podejrzewam, ze jak zamowi się tylko obiad, to wody się nie dostanie... Za to z kawą i winem można się jej spodziewać, a przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń :)

      Usuń
    4. Kupki? ;> Też jestem za tą teorią z oczyszczaniem kubków smakowych :)

      Usuń
    5. Do espresso zgadzam sie jak najbardziej, ale przed wypiciem kawy mrozonej albo latte też trzeba oczyszczać kuPki? :) ja zawsze pije ta wodę po kawie :)

      Usuń
    6. ...i teraz bedom mnie te błędy prześladować.... :P

      Usuń
    7. Wracając do tematu wody, to w Japonii w każdej restauracji, barze, czy knajpce po wejściu kelner przynosi szklankę wody i przez cały czas ją dolewa (czasami tam gdzie jest samoobsługa dzbanki z wodą i szklanki stoją w jednym miejscu). Więc możemy być pewni, że na wejście każdy dostanie wodę, a w części lokali oprócz wody podawana jest również zielona herbata - taki zwyczaj bardzo mi się podoba :)

      Usuń
    8. No to to rozumiem! Rewelacja! :) Po ludzku tam jest :)

      Usuń
  4. Co za klimat w środku! Genialne miejsce. A skąd ta szklanka wody do kawy? Fajny zwyczaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. wow genialne i cudowne miejsce, chce tam zamieszkać *o*
    u nas w mieście jest bardzo podobne, lecz muszę przyznać.. że czekolada jest średnia i to zdanie każdego kto tam bywa :/

    zaczytana-oczytana.blogspot.com będzie mi bardzo miło, jeśli do mnie wstąpisz!
    Miłego wieczoru ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyrządzenie dobrej czekolady wcale nie jest łatwe, wiem, bo sama próbowałam :) ale jeśli już się ją serwuje gościom, to powinna być najlepsza :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. kawe kocham wiec jak widze cafe na swojej drodze wołami mnie z stamtąd nie wyciągną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze! :) W Wiedniu czułabyś się jak w domu, tutaj wszyscy piją kawę i na każdym kroku są kawiarnie :)

      Usuń
  7. Wchodzę na Twój blog i od razu narobiłaś mi smaku. Pierwszą kawiarnie w Wiedniu otworzył Polak...
    Pisałam o kawie na swoim blogu("Ziarno prawdy. I luksusu}, nie chcę reklamować się tutaj, jeśli będziesz chciała, to zapraszam, nie tylko po ten wpis, niemniej chciałam napisać, że tu są pyszne fotografie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie zajrzę do Ciebie! :) Masz na myśli Kolschitzkiego? Czytałam o nim kiedyś, jego pomnik "wisi" na rogu Kolschitzkygasse - przedstawia go w stroju tureckim właśnie z kawą w ręku... szkoda, że jego kawiarnia nie przetrwała do dzisiaj...

      Usuń
    2. Zapraszam, tak do czytania jak do komentowania, słowem: do bywania. Kiedyś jego portret wisiał w każdej kawiarni, jeśli wierzyć podaniom. A czytałaś o kawiarniach literackich w Warszawie, wyszła (chyba dwa, może trzy lata temu taka książka, c h y b a wydana przez Iskry). Wiem, że Banach (Stefan Banach) lubił przesiadywać w lwowskiej "Szkockiej" i tam przez "przypadek" (to znaczy sam o tym nie wiedząc) obronił swój doktorat, bo on wolał zamiast sal wykładowych, te zadymione, barowe... A kawę "często"wzmacniał alkoholem... Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Och już się nie umiem doczekać aż tam będę ! (jadę na sylwestra) a pamiętasz może cenę torcika ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Alicjo, dziś podróżuję po Wiedniu (palcem po mapie). Ciekawe, kiedy znów będę mogła pojechać, więc dziękuję za dobre opisy i zdjęcia. Co do kandyzowanych fiołków od Demela dobrze zrozumiałaś - to był przysmak cesarzowej Sissi. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Z Alicją przez Wiedeń , Blogger