niedziela, 19 kwietnia 2015

Natura - kultura - adrenalina. Dla każdego coś fajnego!

KAHLENBERG oferuje wiele atrakcji. Jest to miejsce odpowiednie zarówno dla młodych, odważnych, żądnych przygód ludzi jak i dla rodzin z dziećmi, czy miłośników historii, albo fanów przyrody. To też trochę takie polskie miejsce w Wiedniu, bo na szczycie stoi polski kościół upamiętniający pewne ważne wydarzenia.


Kahlenberg, (na zdjęciu po lewej, nieopodal wieży) to góra o wysokości 485 m. n. p. m. znajdująca się w 19. dzielnicy Wiednia na terenie lasu wiedeńskiego "Wienerwald". Można tam dojechać autobusem linii 38A z Heiligenstadt'u (ostatnia stacja metra U4) bez potrzeby dokupywania dodatkowego biletu na strefę pozamiejską. Można tam dotrzeć również samochodem, droga jest asfaltowa, dobrze utrzymana a pod Kahlenbergiem są duże, wygodne parkingi. Na Cobenzl, Kahlenberg i Leopolsdsberg prowadzą też szlaki turystyczne, więc miłośnicy wędrowania mogą dotrzeć do celu na swój ulubiony sposób.
Uważam, że jest to obowiązkowy punkt, który musi znaleźć się w każdym planie zwiedzania Wiednia. Funkcjonuje nawet takie powiedzenie: "Geht es dem Kahlenberg gut, geht es ganz Wien gut!" Dosłowne tłumaczenie nie byłoby zbyt trafne, ale ja czuję je tak: "znasz dobrze Kahlenberg, znasz dobrze cały Wiedeń".
Ze szczytu rozciąga się panorama na cały Wiedeń, znajduje się tam też hotel z restauracją, kawiarnią, kilka stoisk z pamiątkami i wspomniany wcześniej polski kościół Josefkirche.
Aż trudno uwierzyć, że Kahlenberg jest dzielnicą Wiednia, bo znajduje się w lesie, miasto widoczne jest w oddali, a u podnóża góry rozciągają się uprawy winorośli. Dziewiętnasta dzielnica słynie z wielu typowych restauracji - "Heurigen", które mija się po drodze. Ich cechą charakterystyczną jest serwowanie wina z własnych winiarni i upraw - to raj dla moich rodziców :)




Kościół wybudowano w miejscu, w którym przed wygraną bitwą z Turkami, 12 września 1683 roku modlił się król polski Jan III Sobieski. Jest to ważne miejsce dla Polaków, po dziś dzień odprawiane są tam msze święte w języku polskim, a ołtarz zdobi słynny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, który Jan III Sobieski wziął ze sobą na wyprawę wojenną i to przed jego obliczem celebrowano w 1683 roku mszę świętą, której przewodniczył ksiądz Marco d’Aviano.



300 lat później - 13 września 1983 roku, papież Jan Paweł II poświęcił obraz Czarnej Madonny na Kahlenbergu. Obydwa te ważne wydarzenia upamiętniają kamienne tablice zdobiące mury Kościoła.



Warto wiedzieć, że jadąc autobusem na Kahlenberg mija się trochę niżej położoną górę Cobenzl (382 m.) na której również znajduje się restauracja i autobus tam robi "pentelkę". Wiele osób myśli, że tam jest już Kahlenberg, ale to nie jest jeszcze ostateczny cel :) Autobus zawraca i jedzie dalej pod górę. Trzeba jedynie uważać czy jedzie on tylko do Kahlenbergu czy może dalej, na Leopoldsberg przez Kahlenberg (Leopoldsberg uber Kahlenberg).
Dość często jeżdżę na Kahlenberg, bo jest to urocze miejsce, w którym można pooddychać świeżym powietrzem, odpocząć trochę od zgiełku miasta i podziwiać piękne widoki. Ostatnio zrobiliśmy sobie trochę dłużą wyprawę i postanowiliśmy pospacerować po wiedeńskim lesie. Bardzo się zdziwiłam, bo okazało się, że atrakcje turystyczne tego miejsca na Kahlenbergu się nie kończą!
Polecam niespełna 2. kilometrowy spacer szlakiem niebieskim z Kahlenberg'u na pobliską górę Leopoldsberg, z której również podziwiać można Dunaj i miejskie zabudowania, ale miejsce to jest spokojniejsze i bardziej "dzikie".




W trakcie spaceru mija się klimatyczną restaurację "Josefinenhütte - die Hütte am Weg" czyli po polsku "chata na drodze" zobacz tutaj.


A zaraz za nią coś wyjątkowego dla ludzi żądnych przygód i dużej dawki adrenaliny - największy park linowy jaki w życiu widziałam. Ciągnie się wzdłuż szlaku i robi ogromne wrażenie. Ma 4 stopnie trudności w zależności od odwagi, przygotowania i kondycji fizycznej, a także wieku/wzrostu chętnych do wspinaczki sportowców. Wyczytałam w Internecie, że jest to oczywiście NAJWIĘKSZY park linowy w Europie. Ostatnio wszystko o czym się dowiaduję jest NAJwiększe albo NAJstarsze. Czyżby Austriacy mieli jakieś kompleksy? :) Hochseilgarten czyli park linowy z wysoko rozpiętą instalacją, rozciąga się na 3 hektarach lasu, a liny i drewniane kładki rozpięte są na wysokości 35 cm (można z nich korzystać darmowo), 7, 10 i 20 metrów



Żeby się powspinać, trzeba zapłacić 26 Euro. Wstęp dla dzieci kosztuje od 13 - 20 Euro. Więcej zdjęć i informacji znajdziecie tutaj.

Źródła:
http://www.tuerkengedaechtnis.oeaw.ac.at/ort/kahlenberg-schwarze-madonna-von-tschenstochau/
http://www.waldseilpark-kahlenberg.at/infomenue/allgemeine-infos/der-waldseilpark-kahlenberg/

7 komentarzy:

  1. Hardkorowa taka wspinaczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia i krajobrazy:) Kahlenberg to kawałek Polski w Wiedniu warty odwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam wycieczki na Kahlenberg! Zwykle wjeżdżamy tam autobusem i później schodzimy w dół przez winnice i później przy rzeczce aż to Beethovengang :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Wiedeń, byłam tam niezliczona ilość razy, pierwszy raz na dłużej na stypendium na Wirtschaftsuniversität w 1989 roku. Teraz "pokazywałam" Wiedeń juz kilkakrotnie rodzinie, przyjaciołom, wożąc ich ze soba na kilkudniowe wypady - za każdym razem odkrywając w tym miescie cos nowego, coś interesującego, jakiś zakątek, nową knajpkę, muzeum czy chocby ostatnio obserwowałam Parade Miłosci....takiej ilości transwestytów, Drak Queen i innych dziwnie ubranych ludzi dawno nie widziałam, a wszystko to bez kontrmanifestacji czy protestujących przeciwko temu marszowi ludzi...super. Kahlenberg jest oczywiście żelaznym punktem kazdej mojej wycieczki do Wiednia, choc denerwujące jest to że stale rozbudowywane sa te kompleksy hotelowo-restauracyjne i piekny widok jest ograniczany do kilku nieduzych tarasów. W i989 roku była wielka panorama i nieduże dwa budynki teraz na odwrót...cóz komecja ....Oczywiście w drodze powrotnej wizyta na Grinzingu obowiazkowa, winko i domowy Apfelstrudel musi być...:-)
    Z duża przyjemnościa przejrzałam twój blog Alicjo ( jak to sie stało że dotychczas tu nie trafiłam ...?) Planuję w tym roku kolejny raz wizytę w moim kochanym Wiedniu, może póxnym latem mi sie uda przywiżć do Widnia moja mamę i pokazać jej "mój" Wiedeń.
    Pozdrawiam!
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło Panią tutaj gościć! :) To prawda, w Wiedniu za każdym razem można odkryć coś nowego, ciągły rozwój jest chyba też jedną z cech wiedeńczyków. Zawsze do przodu. Poza tym nie da się wszystkiego dogłębnie poznać nawet jak się tutaj mieszka cały czas. Mnie również co krok coś zaskakuje, nie nadążam za tym miastem :)
      Kahlenberg zwiedziłam również niezliczoną ilość razy, ale niestety tych czasów, o których Pani wspomina, nie znam. Za każdym jednak razem rozkoszuję się bliskością lasu wiedeńskiego i pięknymi widokami. Muszę się przyznać, że knajpek na Grinzingu jeszcze nie odwiedziłam, najwyższy czas to zmienić :) Dziękuję za Pani motywacyjny i dający do myślenia komentarz!
      Życzę niezmiennego zachwytu Wiedniem i niegasnącego zapału do pokazywania go bliskim. Wiele radości i przyjemności z każdej wizyty tutaj! Wszystkiego dobrego, pozdrawiam, Pani Małgosiu! :)
      Alicja

      Usuń

Copyright © 2014 Z Alicją przez Wiedeń , Blogger