czwartek, 7 lipca 2016

Z miasta na wieś. Krumau am Kamp

Wakacyjna pora, piękna pogoda, więcej wolnego czasu po zakończonych kursach wcześniej jawiły mi się jako idealne warunki do pisania postów. Jednak życie zweryfikowało moje plany i okazało się, że jestem bardziej zajęta "odpoczywaniem" niż przewidywałam.
Z uwagi na urlopowy czas, zapraszam do obejrzenia zdjęć z pięknych wiedeńskich okolic. Dzisiaj z miasta zabieram Was na wieś! :)

Na pierwszą wycieczkę zapraszam do urokliwego miejsca położonego około 100 km od Wiednia, w okolicy Kremsu - Krumau am Kamp. Kamp to nazwa rzeki, która stanowi o popularności tej malutkiej miejscowości otoczonej górami, letnią porą tętniącej życiem.

Nocowaliśmy w przyjemnym pensjonacie, Heurigengasthof PRINZ <KLIK(35 Euro od osoby w dwuosobowym pokoju ze śniadaniem), spacerowaliśmy po okolicznych górkach a nawet zdarzyło się nam uciekać z lasu przed burzą :) Nic nie robienie czasem jest potrzebne, zwłaszcza takie z daleka od wielkiego miasta!


https://www.facebook.com/heurigengasthof.prinz/media_set?set=a.1389218397992858.1073741830.100007141334745&type=3

 

Pensjonat i restauracja położone są pod starym zameczkiem, którego niestety nie można zwiedzać, bo jest w rękach prywatnych.






200 metrów od Pensjonatu znajduje się pole biwakowe z małym jeziorkiem i placem zabaw dla dzieci. W sezonie jest tam pełno namiotów i camperów. Ludzie przyjeżdżają tam na całe lato! Spotkaliśmy na szlaku starszą panią z kijkami, która mimo zbliżającej się burzy szła dziarsko w las. Na moje słowa, że zbliża się burza i zaczyna już padać odparła, że prysznic się przyda :) Ot, cały humor Austriaków :) Pokazywała nam w którym camperze mieszka i że będzie tutaj caaałe lato. Pozazdrościliśmy. Ale dobre i te kilka dni... w sumie całe wakacje tam szybko by mi się znudziły :D Ale nie powiem, kiedyś, dawno temu, marzył mi się taki camper i wycieczki nim w nieznane z muzyką country w tle... :)





Na szlaku było co prawda mało miejsc widokowych, większość trasy prowadzi przez las, wzdłuż rzeki Kamp, ale i tak byliśmy usatysfakcjonowani. Co ciekawe, natknęliśmy się po drodze na kapliczkę, której w ogóle się nie spodziewaliśmy. To raczej rzadki widok w tym kraju.



Zrobiliśmy sobie małą przerwę i usiedliśmy na tym pomoście nad rzeką. Wypatrzyliśmy w wodzie węża. A drugiego, rozjechanego, spotkaliśmy na dalszym etapie rajdu. Na szczęście był to tylko zaskroniec, więc nawet żywy raczej nic by nam nie zrobił :) Ale i tak nie lubię węży. Bardzo nie lubię.





Bardzo przyjemna była perspektywa domowego obiadku po powrocie do pensjonatu. W Heurydze serwowane są same pyszności. My jedliśmy golonkę ze specjalną roladą z bułki ale nie mam pojęcia jak się ją robi :) Do tego była jeszcze nieodłączna sałatka ziemniaczana, którą uwielbiam! :)


Spróbujcie koniecznie też wina musującego (Weiss Wein gespritzt), które nie jest wbrew pozorom szampanem, a białym winem rozcieńczonym gazowaną wodą mineralną - idealnie gasi pragnienie w upalne dni. Jeszcze lepszy jest napój HUGO, do którego dodaje się limetkę, miętę i odrobinę słodkiego soku z kwaitów dzikiego bzu. Mmmm, pycha! :) Z tego co wiem, ten ochładzający specjał pochodzi tak naprawdę z Włoch, ale śmiem twierdzić, że w Wiedniu bije rekordy popularności :)

Hugo
http://www.gutekueche.at/hugo-rezept-18553
A Wy jak spędzacie wolny czas w te ciepłe, wakacyjne dni? :)

18 komentarzy:

  1. Ale cudowne zdjęcia i opis <3. Normalnie aż wyczułam sielskość tego miejsca. Jedno jest pewne - na pewno by mi się spodobało, uwielbiam wieś i takie klimaty, to cudowna odskocznia od miasta. Także nie lubię węży! Brrr obrzydliwości. Pensjonat wygląda przytulnie, super, że odpoczynek się udał :).
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie samym Wiedniem żyje człowiek! :) Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia! Piękne miejsce! Pensjonat wygląda prześwietnie :)
    Och, HUGO, aż wspomnienia powróciły! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Haha, Hugo kojarzy mi się z tym stworkiem, który skakał na lianach, ale cóż - smakuje dobrze i to się liczy :)

      Usuń
  3. Troche jak u mnie w beskidach.Sielsko i milo,czas biegnie swoim odrebnym torem.Knedliczki mniam :)
    Piekne widoki,az tesknie do wsi :) Czekam na kolejne wpisy !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sielsko, miło i przede wszystkim dużo wolniej. Żeby nie zwariować, trzeba mieć odskocznię od codzienności...
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Mi tam się podoba, piękne widoki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło! :) Pozdrawiam! :)
      P.S. Smakowała herbatka? :)

      Usuń
  5. Napój HUGO <3 Faktycznie Heuryga to urocze miejsce (pięknie ułożone poduszki <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś musiałam pokręcić, bo Heuryga, to restauracja, w której się jada i pije. A miejsce, w którym można wynająć pokoje, to Pension. Miałaś chyba na myśli ten klimatyczny, ciepły pokój, więc Pension :) W każdym razie Heuryga też zasługuje na uznanie! :)

      Usuń
  6. Witaj:)
    Przepiękne miejsce, już mi się tam podoba:)
    Syrop z kwiatów bzu czarnego robię, co roku, zatem brakluje mi tylko napoju HUGO:)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie na bloga, przedstawiam moje ukochane zakątki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry! :)
      Jak syropek jest, to nie trzeba mieć oryginalnego Hugo, proszę spróbować po prostu z białym winem i gazowaną wodą :)
      Czyli:
      1. W dzbanku rozrabiamy syrop z kwiatów bzu z gazowaną wodą,
      2. Do kieliszków na wino, albo szklanek wrzucamy cząstkę limetki, dwa listki mięty, dwie kostki lodu,
      3. Zalewamy białym winem do połowy kieliszka lub szklanki,
      4. Uzupełniamy wodą gazowaną z sokiem z bzu.
      Polecam szczególnie w letnie, upalne dni! :D

      Usuń
  7. Takie miejsca z dala od zgiełku mają w sobie to coś :) a widoki i okolica zapierają dech w piersiach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo urokliwa okolica :) Jest w tym sporo magii... Taki luz i odprężenie w dodatku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Nicnierobienie" w takiej pięknej scenerii rzeczywiście jest potrzebne i zbawienne dla odpoczywającej duszy. Chociaż wymaga również wysiłku, przecież ktoś musi to wszystko podziwiać. Zabrałaś nas w urokliwe miejsca, można się rozmarzyć. A my już pojutrze ruszamy do miasta, co prawda pogoda nie będzie chyba taka ładna, ale może Wilno okaże się dla nas łaskawe :) Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepiękne miejsce. Takie spokojne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przypomniał mi się mój urlop sprzed 2 lat w Karawankach i nad Wörthersee, "wyskoczyliśmy" wtedy na Słowenię do Jamy Postojnej i pobliskiego zamku Predjama... cudowne wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne miejsce! Prowadzę escape room w Wiedniu od kilku lat, ale jeszcze tam nie byłam. Muszę koniecznie jechać tam na urlop w przyszłym roku, bo wygląda na świetne miejsce do relaksu :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Z Alicją przez Wiedeń , Blogger