To wcale nie takie łatwe wypowiadać się o mieszkańcach miasta, w którym mieszkam. Co krok każdy ma inne doświadczenia, a w dużej mierze zależą one od tego jak się samemu patrzy na świat i życie, jak ocenia się siebie i innych. Z pewnością wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale poniższe wywody są moją osobistą opinią o wiedeńczykach wynikającą z moich doświadczeń i obserwacji. Chcecie poznać moje zdanie i odczucia? Zapraszam! :)
1. Przyjacielskość
http://www.nwzonline.de/freundlichkeit-als-kompetenz-im-beruf_a_1,0,505835445.html |
Wiedeńczycy są bardzo mili, pomocni, życzliwi, uśmiechnięci. Zawsze używają słów "przepraszam" i "dziękuję", chętnie sami pomagają, jak widzą, że sobie z czymś nie radzisz. Raz nawet jedna pani w trosce o moje życie, zwróciła mi uwagę, że powinnam sobie zawiązać sznurówkę, bo zaraz się potknę i wywrócę :) A tak serio - nikt nie wpycha się w kolejkę, raczej inni chętnie przepuszczają przed siebie osoby, które mają tylko kilka produktów, a oni cały koszyk.
Trochę brakuje mi tego w Polsce... pamiętam, jak raz stałam w mojej rodzinnej mieścinie w kolejce na poczcie. Jak już była moja kolej i miałam podejść do okienka, nagle wredna starsza Pani stojąca za mną zaczęła biec i wepchała się zamiast mnie pod pocztowe okienko... tutaj w Wiedniu, jeżeli komuś się naprawdę bardzo spieszy, to grzecznie zapyta czy mógłby pójść przed Tobą, ale raczej zawsze wszyscy cierpliwie czekają na swoją kolej. W Polsce brakuje mi też słowa "przepraszam" jak ktoś się rozpycha w centrum handlowym łokciami...
Moje ostatnie pobyty w Polsce to ciągłe zauważanie różnic nie tyle kulturowych, co kulturalnych - zależnych od poziomu szacunku, wychowania, etyki.
2. Przestrzeganie zasad
https://www.colourbox.de/vektor/regeln-stempel-vektor-8329869 |
Ten punkt wiąże się też z życzliwością, przyjacielskim nastawieniem i szacunkiem do drugiego człowieka. Tutaj każdy przestrzega umownych zasad. Na schodach ruchomych stoi się ZAWSZE po prawej stronie, lewa jest przeznaczona dla spieszących się, którzy chcą szybciej wyjść z metra albo zdążyć na wcześniejszy pociąg. Jeżeli ktoś zajmuje lewą stronę schodów, znaczy to, że jest świeżym, niedoświadczonym turystą :)
Nie należy deptać trawników, trzeba koniecznie segregować śmieci, zbierać kupy po swoim psie, nie wolno jeździć na gapę, wypada zostawiać napiwek kelnerom i być uprzejmym. Można tutaj pić alkohol w miejscu publicznym, ale za rozróby czekają dotkliwe kary. Co mnie też mile zaskoczyło, to partnerskie traktowanie. Przy każdej wizycie u lekarza lub pani doktor, musisz uścisnąć jej rękę (oczywiście to ona lub on pierwsza ją wyciąga). Nie pamiętam niczego takiego z wizyt u polskich specjalistów. Przy spotkaniach ze znajomymi/rodziną na powitanie całuje się dwa razy, nie tak jak w Polsce, trzy. Obowiązkowe jest też zapytanie "jak się masz" ale jedyna możliwa i akceptowalna odpowiedź, to DOBRZE :) Nie narzekamy proszę Państwa, nie narzekamy :)
3. Komplementowanie
Nawet jeśli nie mówisz dobrze po niemiecku i tak usłyszysz od wszystkich, że mówisz świetnie po niemiecku, że on by po polsku nigdy tak dobrze nie potrafił się nauczyć, albo że jak na dwa lata w Wiedniu, to poziom językowy masz już na poziomie mistrza itd.
Zawsze masz ładną bluzkę/torebkę/buty/perfumy, ładnie wyglądasz (nawet po nieprzespanej nocy, z podkrążonymi oczami), albo bije od Ciebie ciepło, przyjacielskość, coś do Ciebie dobrze pasuje, albo po prostu jesteś taka miła i dobra. Zawsze przecież jest coś pozytywnego do powiedzenia :)
4. Oszczędność
Każdy ma oszczędnościowe konto, na które odkłada co miesiąc, albo co roku określoną kwotę z przeznaczeniem: na przyszłość. Nie ważne na lepsze, czy gorsze czasy, po prostu na przyszłość. Kasa z rodzinnego na dzieci też przeważnie trafia na konto dziecka i jego późniejsze studia/mieszkanie/start w dorosłe życie. Ciekawe jest też centusiostwo - każdy grosz się liczy, na wszystko trzeba sobie samemu zapracować, rzadko spotyka się tzw. polski "gest" czy "hojność". Tutaj to zdecydowanie obce słowa. Austriakom daleko też do polskiej gościnności, tutaj każdy się liczy z pieniędzmi i nie wydaje na innych ot tak. Jak ktoś zaprasza nas na kawę, to nie należy się spodziewać niczego ponad to.
5. Chłodne relacje rodzinne
Rodzice bardzo wspierają, komplementują i dowartościowują swoje dzieci, ale... do czasu. Przeważnie jak dziecko kończy 18 lat, wyprowadza się z domu i radzi sobie samo. Już go rodzice nie niańczą, nie sponsorują i przede wszystkim nie kierują jego życiem. Oczywiście często takie dziecko dostaje mieszkanie na start, auto, czy co tam potrzebuje, ale ma się usamodzielnić, samo płacić rachunki i się utrzymywać. I koniec. Rodzice mają swoje życie, swoją pracę zawodową, znajomych, podróże, teatr, koncerty czy inne rozrywki. Z tego też powodu rodzice raczej rzadko mogą liczyć na pomoc od swoich dzieci, na prezenty, czy jakiekolwiek większe wsparcie na starość. Każdy dba o siebie i myśli o zabezpieczeniu swojej przyszłości. Nikt tutaj nie żyje "tylko dla dzieci", ani nie poświęca swojej kariery zawodowej na rzecz opiekowania się dziećmi czy odwrotnie - rodzicami, albo finansowania ich starości. I rodzice wcale o to nie proszą, nie oczekują, każdy ma swoje życie i jest za siebie odpowiedzialny.
6. Tolerancja
Geje, lesbijki, transseksualiści mogą czuć się tutaj jak u siebie, nikt nie patrzy na nich ze zgorszeniem ani ze zdziwieniem. Wszyscy cieszą się szacunkiem, bo każdy jest człowiekiem i o ile nie szkodzi i nie zagraża innym - może stąpać po wiedeńskiej ziemi jak, z kim i ile chce. Najlepszym dowodem na to jest przykład Conchity Wurst - zwyciężczyni/-y Eurowizji 2014, która/y jest tu powodem do dumy, a nie do wstydu jak to zapewne byłoby w Polsce. Pozostałością po eurowizyjnej tolerancji są światła dla pieszych. Przez przejście często przeprowadzają nas trzymający się za ręce zakochani (z serduszkiem) chłopcy, lub dziewczęta.
7. Życie towarzyskie
https://www.wien.info/de/einkaufen-essen-trinken/wiener-wein-heurige/beschreibung |
Restauracje, knajpy, puby są bardzo oblegane. Austriacy uwielbiają pić PIWO lub regionalne wino i zajadać się "swojskimi" specjałami ciesząc się życiem i żartując z przyjaciółmi. Tzw "Heurygi" (na zdjęciu powyżej), w których serwuje się własnej roboty wino i pyszne dania, cieszą się ogromną popularnością, są codziennie przepełnione, zwłaszcza w czasie obiadowym ciężko znaleźć tam wolne miejsce. O wizycie w jednej z wiedeńskich restauracji pisałam już wcześniej (daaaawno) TUTAJ. Mało kto gotuje w domu, jeśli tylko finanse na to pozwalają, każdy je na mieście zakrapiając suto alkoholem. Wódka raczej nie jest zbyt popularna, po wódce poznaje się tutaj Polaków. Wiedeńczycy piją dużo, ale tak raczej dla towarzystwa i miłego spędzenia czasu a nie po to żeby się "naje***", więc lubują się w piwie i winie.
8. Wścibskość a raczej donosicielstwo
Starsze panie chcą wiedzieć o sąsiadach jak najwięcej - to chyba część wspólna dla większość kultur europejskich :) W Wiedniu idzie to o krok dalej - popularne są anonimowe zgłoszenia na policję informujące, że np. określone auto przekroczyło prędkość, przejechało na czerwonym świetle, albo źle zaparkowało. Dołączone zdjęcie zrobione telefonem i mandat dostarczony pocztą gwarantowany. Nie ma sensu ani możliwości dyskutować. Prawo jest prawem.
Kolejna sprawa to opiekowanie się dziećmi... jeśli ktoś tylko widzi, że rodzic pod wpływem alkoholu, zataczając się, "opiekuje się" dzieckiem, od razu informuje odpowiednie służby i rodzice mają problem... duży problem. Tak samo mogą spodziewać się problemów, jeśli sąsiedzi zgłoszą kłótnie, odgłosy bicia lub ciągły płacz dziecka za ścianą. Ani się obejrzą a dziecko wyląduje w rodzinie zastępczej.
9. Wygoda
W przeciwieństwie mody obowiązującej w polskich centrach handlowych, tutaj obowiązuje luzacki styl. Mało kto chodzi w butach na obcasie, większość kobiet raczej nie robi sobie na co dzień makijażu, królują wygodne buty i sportowe, wygodne stroje. Nawet oglądając telewizję śniadaniową dostrzec można różnicę. Tutaj prezenterzy i prowadzące występują w zwykłych, prostych bluzkach i sweterkach, dżinsach. Pogodynki w sukience czy eleganckiej garsonce jeszcze nie widziałam. W Polsce wręcz przeciwnie - lansuje się bardzo elegancki styl, zawsze perfekcyjny makijaż, nienaganna fryzura, błyszczyk na ustach i najmodniejsze kolekcje popularnych domów mody. O co chodzi? W Polsce chyba każdy, kto pokazuje się w telewizji, jest celebrytą i usiłuje stać się ikoną stylu. Tutaj raczej wszyscy są normalnymi ludźmi i taka normalność jak najbardziej mi odpowiada. Nic na siłę, zero udawania i sztuczności.
Austriacy potrafią dobrze jedną rzecz w życiu. Do całej reszty potrzebują pomocy innych ludzi. Nawet jeśli chodzi o dokręcenie gniazdka do ściany :) Jeżeli coś się zepsuje, Polak kombinuje, żeby to naprawić. Austriak stwierdza, że się zepsuło i trzeba kupić nowe. Jak coś jest inaczej niż normalnie, od razu wpadają w panikę. To oczywiście lekka przesada i nie wszyscy tacy są, ale mniej więcej tak to wygląda...
10. "INNI" nie istnieją, nie obgadują, nikt się nie przejmuje opinia "innych"
Wyobraźcie sobie dojrzałego mężczyznę, w garniturze, z plecakiem, poruszającego się na... hulajnodze. Takich urządzeń dla dorosłych tutaj nie brakuje. Mają je i używają wszyscy, nie tylko dzieci. Kto nie jeździ hulajnogą, to korzysta z roweru, a zdarzyło mi się też widzieć poważnego mężczyznę około 40ki śmigającego po chodniku na deskorolce. Można i tak... byleby do pracy za bardzo się nie spóźnić :)
Nie wiadomo co trzeba by było zrobić, żeby wzbudzić kontrowersje i poczuć na sobie dziwne spojrzenia innych ludzi. Każdy tutaj zajmuje się sobą i swoimi sprawami, ludzie mają lepsze zajęcia niż obgadywanie. Nawet karmienie piersią w miejscu publicznym, które w Polsce wzbudza takie oburzenie, tutaj jest na porządku dziennym. Już kilka razy widziałam młode matki karmiące piersią i pijące herbatkę na spotkaniu z przyjaciółką i nikt nie poczuł się w ich otoczeniu zgorszony czy oburzony.
Podejrzewam, że za 2 lata napiszę całkiem odmienny post o wiedeńczykach :) Ale na chwilę obecną i na podstawie moich doświadczeń tak ich teraz widzę. Oczywiście w Wiedniu nie ma w 100% tylko Austriaków, pewnie jedna trzecia miasta to emigranci, ale - uważam - dobrze dostosowani. (Za wyjątkiem ostatnich dzikich najazdów, ale to przemilczę, bo nie warto zaprzątać sobie głowy byle czym :)
Oj w tej kolejce z koszykiem to niekoniecznie prawda.Bardzo mi sie podoba stosunek rodzicow do dorosłych dzieci.U nas matkobabcie to meczennice w klapkach i niemodnych ubraniach - wypada pomagać aż do śmierci.
OdpowiedzUsuńKażdy ma inne doświadczenia, wiadomo, że nie zawsze wszyscy są przesadnie mili, ale ogólnie uważam, że zdecydowanie milsi niż w Polsce :) Chyba, że w Polsce zawsze mam pecha :)
UsuńMasz rację z tymi stosunkami rodzinnymi w Polsce. Główny problem to chyba ten, że matki, żony i babcie nie mają swojego własnego życia, którym mogłyby się zainteresować bardziej niż dorosłymi dziećmi...
Zauważyłam wiele kobiet w ciaży tak około 46 roku życia.W Polsce to już wyczerpane babcie...Stroj kobiety przed 50 to klapki,spodnie3/4.Bluzka bez rekawow.Trwała i kolor włosow na kasztanke czyli ostry mahoń.Panie w Wien są ubrane z klasą nawet gdy nie są wystrojone.Na festiwalu filmow latem widziałam szokujaco zadbane50.Ludzie na trawie na ławkach z winem w kieliszku.Wszystkie stoliki zajete.Życie tetniące -tesknie już.Bede w Czerwcu:)
UsuńTak, późne macierzyństwo to tutaj już standard, przeważnie po 40stce. A zadbane są wszystkie Panie, nawet te 70, 80 letnie! Właśnie one są najbardziej fit :) Mają czas i pieniądze na dbanie o siebie i spotkania z przyjaciółmi. W Wiedniu nie siedzi się w domu, oj nie :)
UsuńW czerwcu dużo się dzieje, 24-26 czerwca jest Donau Insel Fest :)
Ależ nie ma za co przepraszać! Wszystko jest w porządku :)
UsuńWłaśnie przygotowuję post o zbliżających się imprezach w Wiedniu. Pokrótce - Donau Insel Fest w tym toku będzie organizowany już po raz 33, (24-26 czerwca 2016) jest to jeden z większych festiwali na świeżym powietrzu w Europie, odbywa się na wyspie, czyli najlepiej dojechać tam pociągiem lub metrem U6, wysiąść na Handelski i przejść przez most na nogach. Będzie tam rozłożonych kilka scen z różną muzyką, oczywiście knajpki z jedzeniem, (langosze z czosnkiem i inne specjały) piwem, różne stragany z pamiątkami, mini wesołe miasteczko, skoki na bungee ale przede wszystkim mnóstwo dobrej zabawy przy muzyce. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jeszcze nie znalazłam szczegółowego planu na ten rok, w ubiegłym roku główną gwiazdą wieczoru na największej scenie była Anastasia :) Był szał :)
Impreza oczywiście darmowa, polecam serdecznie i zapraszam na kolejny post, który ukaże się już wkrótce :)
W Wiedniu jeszcze nie byłam, ale odnośnie tej życzliwości i ogólnego przyjacielskiego usposobienia i nastawienia, to twierdzę, że Austriacy tacy są. I to jest super.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się również podejście do dorosłych dzieci. Jak dla mnie bardzo prawidłowe.
Ale to donosicielstwo?! W życiu bym się nie spodziewała. :O
Każdy się nawzajem "pilnuje" :)
UsuńW Polsce z kulturą jeszcze nie jest tragicznie. Ciagle mężczyźni puszczają mnie przodem i ustępują miejsca,. W jezyku finskim nawet nie ma słowa "proszę", co oczywiscie ma przełozenie na zachowanie. Godna pozazdroszczenia jest za to u Austriaków ta uprzejmosc, komplementowanie i luz z klasą. Ciekawa jestem co za dwa lata sie zmieni w Twoim postrzeganiu:)
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa co się zmieni w najbliższym czasie :) Nie miałam pojęcia, że Finowie nie znają słowa "proszę". U Austriaków słychać je w co drugim zdaniu, poza tym nikt tutaj nie mówi wprost - Ty, a wszyscy używają formy grzecznościowej Pani/Pan. Na początku bardzo mi to przeszkadzało, ale już się przyzwyczaiłam :)
UsuńW Wiedniu byłam tylko parę lat temu przejazdem, ale jest to jeden z kolejnych celów podróży :)
OdpowiedzUsuńWarto! :) Zachęcam gorąco! :)
UsuńW Wiedniu byłam tylko parę lat temu przejazdem, ale jest to jeden z kolejnych celów podróży :)
OdpowiedzUsuńByłam w Wiedniu jako nastolatka, było przepięknie, zwłaszcza przypadł mi do gustu Pałac Schönbrunn oraz założenia ogrodowe. Minusem był fakt, że mało kto rozmawiał z nami po angielsku, na szczęście mój brat umie niemiecki wiec udało się porozumieć :) Fajny wpis o wielu rzeczach nie wiedział, zwłaszcza podoba mi się fakt tolerancji, bo w Polsce mamy z tym problem...
OdpowiedzUsuńJeszcze wiele ciekawych rzeczy jest do opowiedzenia, ale niestety nie da się wyłowić wszystkiego na raz :)
UsuńCieszę się, że miło wspominasz Wiedeń, pozdrawiam serdecznie! :)
Nie przeszkadza mi to w ogóle, cieszę się, że tu jesteś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
W jednym poście piszesz, że kobiety chodzą luźno ubrane, bez makijażu itd., a w komentarzach widzę, że mówi się o zadbanych babciach :) Ale żartuję tylko, rozumiem o co chodzi. Pracuję w szkole i często widuję właśnie takie fajne babcie, wylansowane, prosto z pracy, które tylko odwiozą dziecko do domu, zostanie z nim z godzinkę, a potem wyskoczy z mężem lub koleżanką do teatru lub jakiejś modnej knajpki. Wolę ciepłe stosunki rodzinne od tych zimnych, dlatego tak się nad tym pochylam :) A w Polsce komplementowania i czasem zwykłej życzliwości chyba najbardziej brakuje. Mam nadzieję, że Twoje spojrzenie na Austriaków się nie zmieni, a jeśli nawet to tylko na plus! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za komentarz! Zdaję sobie sprawę z mojej niekonsekwencji, ale cóż zrobić, skoro tak jest :D Takie wymalowane i eleganckie są w większości kobiety po 70tce :) Te młodsze widuję raczej "na luzie". Wiadomo, że nie wszystkie, ale większość. A w Polsce raczej jest odwrotnie :D
UsuńPozdrawiam również! :)