Żeby nie było tak monotonnie, tym razem relacja spoza Wiednia. Miasteczko niespełna 17 tysięczne, nazywane miastem kwiatów, a dla mnie jest zdecydowanie miastem fontann - TULLN an der Donau.
Bardzo urokliwe miasteczko i rzeczywiście dużo w nim rabatek z kwiatami, ale to liczba fontann najbardziej mi zaimponowała - są wszędzie. Znajduje się tam również dom rodzinny i muzeum wybitnego austriackiego malarza - Egona Shiele'go. Spacerując przez miasto ciągle napotyka się chodnikowe napisy: droga Egona Shielego:
Centrum rekreacyjne miasta oczywiście mieści się nad Dunajem. Co ciekawe - stoi tutaj przycumowany ponad 100 letni statek, na którym mieszkał i tworzył artysta Hundertwasser (o zaprojektowanym przez niego wiedeńskim domu pisałam już tutaj). Statek nosi nazwę Regentag (deszczowy dzień), jest odrestaurowany i będzie udostępniony do zwiedzania już pod koniec lipca.
Langosz! Posmarowany czosnkiem - bardzo tłusty, ale spróbować trzeba :) |
Nad Dunajem stoi też Ratusz, muzeum Egona Schiele'go, scena muzyczna i liczne restauracyjki
A teraz najważniejsze - kolekcja miejskich fontann: :)
Fontanna Nibelungów upamiętnia (legendarne?) miejsce spotkania króla Hunów, Etzela, z Kriemhildą |
Ciekawą budowlą jest rzymska wieża z IV wieku, robi ogromne wrażenie, bo zachowała się w bardzo dobrym stanie. Do XIII wieku wieża rzymska była częścią najstarszych fortyfikacji obronnych, od XV wieku była miejskim składem narzędzi, a w XVIII wieku miejskim spichlerzem, w którym przechowywano sól. Nazywano ją od tego czasu wieżą solną.
Tulln jest bardzo przyjemnym miastem, w którym nie można się zgubić. Zabytkowy kościół i liczne pomniki (m.in. Hermesa) mieszczące się w centrum dodają miasteczku uroku.
Muzykowanie i zielona trawka przywołują wspomnienia o czasach studenckich i grillowaniu na krakowskim miasteczku studenckim. Swojsko, rodzinnie i miło :)
pieknie - ja uwielbiam fontanny:)
OdpowiedzUsuńJa również, zwłaszcza w lecie :) ta w kwadracie, wypływająca z płyty rynku była chyba przeznaczone do zabawy dla dzieci, bo czasem któryś bok kwadratu przestawał lać wodę - wtedy dzieci wbiegały do środka i były "uwięzione" w środku fontanny i tak sobie biegały... :)
Usuńmoje dzieciaki tez kochają fontanny wyobraź sobie ze wolą iść na fontanne niż na plac zabaw:)
Usuńco to ten langosz? fajnie wygląda, a z czosnkiem... :) pewnie przepyszne :) śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńLangosze, to podobno specjał węgierski, ale w Wiedniu bardzo popularny :) Ciasto w zasadzie drożdżowe, ale takie, które należy schłodzić w lodówce. Mam od cioci przepis na langosze podawane z keczupem, sosem czosnkowym i startym żółtym serem. Wszystkim smakują :) Te na "mieście" smażone są na głębokim tłuszczu i smarowane rozgniecionym czosnkiem. Warto próbować nowych smaków :)
UsuńLangosze najlepsze na świecie robisz TY :)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję za uznanie! :*
UsuńLangosze najlepsze na świecie robisz TY :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale mnie zaintrygowała ta syrena... z kokiem... tak, to ten kok :)
OdpowiedzUsuńDaniel, to nie jest kok - to kuc na czubku głowy :P
UsuńTak, tak, z pewnością! :) Nie znalazłam nigdzie informacji o tej fontannie... zapewne kogoś poniosła wyobraźnia... :) W sumie to akurat ta fontanna z syrenką znajduje się pod mostem, przy skrzyżowaniu kilku dróg, może kierowcom się podoba :)
UsuńPrzypadkiem nie jest to jedno z najniebezpieczniejszych skrzyżowań w Wiedniu? :P
UsuńAni nie kuc, ani nie kok.... teraz dopiero zauważyłem - to jest wyjściowy kuc - ona ma oczy skośne od ściągania baków z wyjściowego kuca :)
Ładne miasteczko, jeszcze tam nie bylam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, podobno można tam dojechać z Wiednia drogą rowerową wzdłuż Dunaju :)
UsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńRobione telefonem, bo aparat został w Polsce... ale widoki tak czy siak urokliwe :) thx :)
UsuńUrokliwe miejsce, dużo zieleni - to lubię :)
OdpowiedzUsuńO tak, ja też! Nie samym miastem żyje człowiek... :)
UsuńUwielbiam fontanny.Czy tam też ,tak jak w Krakowie, ludzie pluskają się w nich dla zabawy? :)
OdpowiedzUsuńWidziałam kilku ludzi myjących sobie w fontannie ręce, i kilkoro dzieci, które się w niej bawiły, ale dorośli chyba jednak nie posuwają się do pluskania :)
UsuńMiasteczko Tulln - było mi potrzebne do określenia hasła w krzyżówce. Wstąpiłem, poczytałem. Miło i ciekawie u Ciebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń