środa, 24 sierpnia 2016

"Nie stać na kołacze, to jedz chlebuś, bracie"

To przysłowie w obecnych czasach nie jest takie oczywiste. Chleb (prawdziwy chleb, na zakwasie) powoli staje się rarytasem, a jego ceny zauważalnie wzrosły. Jak jestem w Polsce, smakuje mi tylko jeden jedyny chleb - ten pieczony przez moją Mamę. Na zakwasie. Z czarnuszką, słonecznikiem, czasem z marchewką albo orzechami włoskimi. Posypany płatkami owsianymi, czasem kminkiem. Z mąki umielonej w żarnach samodzielnie zrobionych przez Tatę. W ostatecznym bilansie kosztów wychodzi zawsze na to, że ten Maminy chleb jest droższy niż ten ze sklepu... ale za to jak smakuje!
Niewiele różnic dostrzegam w produktach spożywczych pomiędzy rynkiem polskim a austriackim. Ale tym, co najbardziej rzuca się w oczy, albo właściwie nasze kubki smakowe, jest zdecydowanie chleb. Wybór pieczywa w piekarniach i sklepach wiedeńskich jest imponujący... Przeważają chleby pełnoziarniste, żytnie i przede wszystkim smaczne.

https://www.wien.info/de/sightseeing/gruenes-wien/bio-baeckereien
blankblank
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Z Alicją przez Wiedeń , Blogger